wtorek, 26 maja 2009

Wycieczka po górach

Kolejny dzień – kolejna wycieczka. Tym razem padło na górki. Jechaliśmy przez pół wyspy, krętymi drogami, nad przepaściami i przy tych wielkich masywnych górach. Tak, góry tu sprawiają niesamowite wrażenie – zero roślinności, lita skała, są takie... potężne. Punktem docelowym miało być Roque Nublo. To taki skalny monolit, najwyższy na wyspie, w kształcie takiej maczugi. Podobno kiedyś była to jedna ze świętych skał dawnych mieszkańców wyspy.

Do Roque Nublo idzie się niedługo z niewielkiego parkingu. Obawiałyśmy się trochę, że nie damy rady, bo jednak nasza kondycja pozostawiała wiele do życzenia, ale okazało się, że nie było tak źle. Droga nie jest trudna, ani długa. Za to ten widok z samej góry! Mogłabym siedzieć i patrzeć w nieskończoność. Z daleka widać np. całe Las Palmas, przykryte troche chmurami, oraz najwyższy szczyt Pico de Las Nieves. I to wzniesienie było następnym punktem naszej wycieczki. I tu trochę się zawiodłam, bo nie da się na niego wejść. Cały teren jest ogrodzony. Można dojechać tylko do parkingu, na taki taras widokowy. No, ale widoki wynagradzają wszystko. W oddali widać nasze Roque Nublo i leżące obok niego charakterystyczne skałki, w dole przepaściasta (chyba) dolinka. Mówię chyba, bo akurat nadciągnęły chmury i wypełniły ją całą. Wrażenie niesamowite. Trochę jak z horroru :)

Na zakończenie pojechaliśmy do miejsca zwanego Las Mesas – chłopcy zrobili nam grila. Co więcej – tu na Gran Canarii są takie specjalnie wydzielone miejsca, przygotowane do grilowania. Są piece z rusztami, opał i stoły. Do tego oczywiście toalety i woda. Wystarczy wziąć tylko kawałek mięsa i już. I co dziwne – ponoć co tydzień kanaryjczycy spędzają tu hucznie niedziele, a porządek jakby nikt tam nic nie robił. U nas nie do pomyślenia.