sobota, 23 maja 2009

Plażowanie na Playa del Ingles

No właśnie, trochę tu namotałam, bo tak naprawdę to mieszkałyśmy w Playa del Ingles, ale zasadniczo to te mieścinki można uznać za jedną. Sama nie wiem dokładnie, gdzie zaczyna się jedna, a gdzie druga. Nie jest to w każdym razie najważniejsze :)

Pierwsze kroki skierowałyśmy oczywiście na plażę, w końcu przyjechałyśmy do tropików – nie mogłyśmy wrócić stąd jako blade twarze. Plaża zaludniona po brzegi, jakby pierwszy raz słońce wyszło ;) Rozłożyłyśmy ręczniki i błogo zaległyśmy wystawiając się do słońca. I po chwili kolejne zaskoczenie – nagle podchodzi do nas chłopak i mówiąc po polsku wręcza nam zaproszenia na wieczorną dyskotekę! Okazało się, że wielu Polaków pracuje właśnie w tych kurortach turystycznych rozdając ulotki lub sprzedając bibeloty. A on już tyle czasu to robił, że po twarzach poznawał kto z jakiego kraju pochodzi. Nie zdawałam sobie sprawy, że to takie jest charakterystyczne :)

No ale, nie chciałyśmy się spalić już pierwszego dnia, więc po 2 godzinkach opalania wróciłyśmy do hotelu. Postanowiłyśmy też wieczorem wybrać się na tą imprezkę. W końcu jak się bawić – to się bawić!