niedziela, 24 maja 2009

Wieczorne party

Późnym wieczorem ruszyłyśmy się w końcu z pokoiku. A późnym, bo jak się dowiedziałyśmy nocne życie na Gran Canarii zaczyna się tak ok. 21-szej, a do dyskoteki nie ma po co przychodzić przed północą. Zupełnie to odmienne od naszych zwyczajów, ale w końcu nie jesteśmy w Polsce ;)

Na początek zaliczyłyśmy drinka w Hard Rock Cafe. Fajna rockowa muzyka, atmosfera też niczego sobie. Drinki też :) Od razu przysiadło się do nas dwóch hiszpanów – Alex i Carlos, zresztą bardzo sympatycznych. Na szczęście mówili co nieco po angielsku, więc mogliśmy się bez problemu porozumieć. No i jakoś tak wyszło, że już cały wieczór, no i w sumie to cały tydzień, spędziłyśmy właśnie z nimi :) Chłopcy widać byli obeznani z najlepszymi imprezami i oprowadzili nas po kilku klubach, knajpach, sama już nie wiem ile tego było. Byliśmy m.in. w takim centrum rozrywkowo-handlowym Kasbah – na najniższym jego poziomie jest chyba z 6 czy 7 otwartych klubów, jeden koło drugiego. Istny szał!

Szczegóły tego wieczora zostawię może dla siebie, ale bez dwóch zdań – to było coś nie do zapomnienia!